Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 11 września 2016

Krakowiaczek jeden miał…..pomysłów siedem (na zwiedzanie)

Kraków każdy zna i każdy na swój sposób…Ja pokaże Wam mój sposób na Kraków z maluchami.
Przyjaciółka zaproponowała spontaniczny wypad na trzy dni do starej stolicy. Ponieważ nasi mężowie musieli zostać w pracy, a pierworodny biegał na lekcje, skład wycieczki był mamuśkowo-maluchowo-przedszkolny.
Dzięki pobytowi w tygodniu i to w maju, zatem przed wakacjami miałyśmy przynajmniej względny luz, choć turystów zagranicznych nie brakuje. Szybko doszłyśmy do wniosku, że przemieszczanie się autem po centrum jest pomyłką i podróżowałyśmy tramwajami ku uciesze dzieciarni.


Dzień pierwszy: oczywiście standardowo Stare Miasto i centrum: Sukiennice, rynek, Kościół Mariacki, Planty, Barbakan i Zamek Wawel. Wszystko obok siebie i dość blisko.

Zapewne miejsca dobrze Wam znane, stąd powstrzymam się od ich opisu. To, co dzieciakom spodobało się najbardziej to pomnik głowy (zapomniałam czyjej..), do której można wchodzić, oczywiście kuglarze na rynku pokazujący wszelkie "sztuki niepotrzebne" acz ciekawe, jak np. gra na szklankach wody, pantomina, naśladowanie np. autobotów i wiele innych dziwactw, z których najbardziej zadziwił Nas Pan od stóp do głów ubrany w lustra. Świetnie odbijał światło i był widoczny z daleka. Okazało się, że to żywa reklama laserowego labiryntu.
Oczywiście Dominik nakłonił mnie, aby tam z nim wejść i nie żałuję. Pomysł świetny. Na wejściu dano nam workowe rękawiczki, nie wiedziałam po co, aż weszłam do pokoju. Dominik szczęśliwy z jego pokaźnych rozmiarów i widoku swojego odbicia wszędzie - rozpędził się i zanim go ostrzegłam zatrzymał się... na lustrze.  Rękawiczki były więc potrzebne by "namacać" właściwą drogę, bo naprawdę nie wiadomo który korytarz był prawdziwy, a który złudny. Kiedy się rozdzieliliśmy naprawdę zajęło mi chwilę by go znaleźć wśród tylu odbić. Idealne na zabawę w chowanego. Na Stanisławie wrażenie zrobił natomiast smok ziejący co 5 minut ogniem, patrzył jak urzeczony.




Dzień 2: Muzeum Lotnictwa i Ogród Doświadczeń im. S. Lema. Atrakcje te są dość blisko siebie, zatem prosiło się o ich połączenie w 1 dzień. Muzeum Lotnictwa było super, jest dość duże, we wtorki bezpłatne (choć bilet i tak tani), warto jednak mieć kilka godzin i coś do picia i jedzenia bo poza automatem do kawy nie ma na miejscu żadnego punktu gastronomicznego (może w sezonie wakacji jest coś na zewnątrz).


W muzeum poza początkami latania i pierwszymi prototypami samolotów poznać możemy np. maszyny latające z I i II wojnie światowej, efekty wyścigu zbrojeń w czasie zimnej wojny, samoloty rządowe i helikopter papieski. 
W centralnej hali na kilku stanowiskach zorganizowano także pokazy doświadczeń związanych z lataniem maszyn: symulator lotu, wnętrze samolotu z kabiną pilota, do której można wejść i posterować, doświadczenie ukazujące zjawisko odrzutu powietrza na skrzydle i ogromna suszarka z piłeczkami obrazująca to zjawisko w silniku.

helikopter papieski, warto zwiedzić w środku, choć wejście jest możliwe tylko raz dziennie, chyba w okolicach 13 godziny.
Ogród Doświadczeń im. S. Lema - to duża przestrzeń na świeżym powietrzu, na której znajduje się kilkadziesiąt stanowisk z doświadczeniami z zakresu fizyki. Niestety nie będzie łatwo tam trafić. Jestem w szoku, że w całym parku prowadzącym do Ogrodu z przystanku tramwajowego brak jakichkolwiek oznaczeń, trzeba się było cały czas pytać ludzi. Możliwe, że jest oznaczenie od drugiej strony, ale chyba wielu ludzi przychodzi tam po muzeum lotnictwa, czy też przyjeżdża tramwajem  więc chyba warto o tym pomyśleć organizatorzy!.
Dominik od razu jak tylko spostrzegł tą atrakcję chciał koniecznie wejść do ogromnej nadmuchanej kuli z pustym wnętrzem, żeby "pokulać" się po trawie chodząc w jej wnętrzu oraz pokręcić się we wszystkie strony w żyroskopie, ale te dwie rzeczy są dodatkowo płatne (5 zł)  i polecam od razu kupić na nie żeton, aniżeli wracać się z połowy ogrodu do kasy.
Doświadczenia są oczywiście do samodzielnego wykonania, przy każdym krótki opis jakie w tym wypadku zachodzi zjawisko. Rozrywka świetna dla dzieci w każdym wieku. Jeśli ktoś był w takim parku przy zamku w Ogrodzieńcu to wie o co mi chodzi, ten w Krakowie jest 2 razy większy.
początki latania - prototyp pierwszego samolotu
Amerykańska mechanizacja...












Dzień 3: czas na lekcję historii. Niestety smutnej historii, która dla 6-latka była może nieco trudna, ale w zrozumieniu jej pomogła fabryka Schindlera i Apteka pod Orłem. 
Okazało się oczywiście, że do fabryki obowiązuje rezerwacja biletów, o której przy spontanicznym wyjeździe nie pomyśleliśmy. No i klops. Długa wyprawa na Kazimierz o mały włos zakończyłaby się fiaskiem, gdyby nie nasza upartość. 
Chłopcy najbardziej zaciekawili się militariami
Poszłyśmy zobaczyć fragment zachowanego muru getta żydowskiego, potem do Apteki na Placu Getta, gdzie w czasie okupacji odważny jej właściciel sprzedawał leki również żydom i pośredniczył w wymianie informacji. Okazało się  w aptece, że można kupić bilet "3 w 1" i wówczas zwiedzić także fabrykę i kwaterę główną. Zwiedziliśmy tylko Fabrykę Schindlera, bo na kwaterę nie starczyłoby już czasu. 
Jednak przeżycia były naprawdę wstrząsające, bynajmniej ja i Kasia miałyśmy cały czas ściśnięte gardło i łzy w oczach. Mimo powagi tego miejsca zwiedzanie było możliwe z małymi dziećmi z uwagi na wiele multimedialnych prezentacji, które i dla nich były ciekawe: np. atrapa wnętrza tramwaju, z okien którego rozpościerał się widok sytuacji na ulicy w czasach okupacji, zachowana hala produkcji garnków z oryginalnej fabryki, wnętrze przykładowego domostwa żydowskiego w gettcie, odtworzony fragment obejścia obozu z drutem kolczastym - pomiędzy kamieniami wypełniającymi podłoże można dostrzec utracone przez obozowiczów fragmenty rzeczy osobistych okularów, spinek, zabawek, kluczy….


atrapa wnętrza tramwaju

Fabryka Schindlera przybliża historię wieloma multimedialnymi prezentacjami

 W środku muzeum zorganizowano maleńką salę kinową, gdzie na dużym ekranie dawni pracownicy fabryki opowiadają o pracy w czasie okupacji, o ochronie jaką starał się zapewnić im Schindler i o codzienności, racjach żywieniowych, miłostkach, tragediach.



 Zdecydowanie dzieciaki trzeba będzie tam zabrać ponownie, gdy podrosną, żeby lepiej zrozumiały treść, jaką muzeum pragnie przekazać dalszym pokoleniom.




Staś z niecierpliwością czekał na nowe wyprawy


odtworzone wnętrze domu żydów w getcie, na bardzo małej powierzchni żyło dużo osób
Dominika najbardziej zainteresowały maszyny z czasów wojny
bobasy przed wycieczką czekając na swoje mamy...

3 komentarze:

  1. Zdecydowanie Kraków jest wart zobaczenia. Polecam podziemny Kraków, cudo .

    OdpowiedzUsuń
  2. też miałem to na uwadze Ale trzeba rezerwować wcześniej bilety

    OdpowiedzUsuń