Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 maja 2017

DZIKI DZIKI ZACHÓD W ŻORACH

Dziś rzeczy będzie o parku rozrywki, ale nie zwyczajnym, lecz tematycznym, skupionym wokół dzikiego zachodu.
Otóż byliśmy w TWIN PIGS po raz pierwszy 5 lat temu, a wczoraj drugi raz i naprawdę wiele się od tego czasu zmieniło. Park powiększył się o nową część lunaparku, powstało dużo nowych urządzeń i atrakcji.
Zgodnie z planem miasteczka westernowego można zwiedzić aż 35 atrakcji (choć kolejka wąskotorowa jeszcze nie działa, jest w budowie, tak jak i część z wodospadem).

Warto zaplanować pobyt tutaj na conajmniej 4 -6 godzin, by powoli i bez pośpiechu zobaczyć wszystkie punkty programu.
Warto także zapoznać się wcześniej w Internecie z planem atrakcji animacyjnych, by np. nie przegapić na głównej alei "napadu na bank", czy "pojedynku rewolwerowców", czyli scenek odgrywanych przez aktorów z parku występujących w strojach kowbojskich i strzelających z huczących pistoletów, machających lassem czy też strzelających z bicza.

Miasteczko urządzone w stylu dzikiego zachodu musi mieć Saloon, kuźnię kowala, grabarza, biuro szeryfa, bank i więzienie - których i tu nie zabrakło. Dodatkowo można spróbować swoich sił na strzelnicy (każdy coś wygrywa...) zrobić sobie z towarzyszami świetne zdjęcie w starej scenerii, czy zakupić mnóstwo gadżetów kowboja i kowbojki w sklepiku.
 Zaraz przy wejściu znajdą zajęcie najmłodsi, bowiem znajduje się tam dmuchana zjeżdżalnia, plac zabaw i wodne atrakcje |(w tym wypłukiwanie złota, łowienie rybek) oraz dojna krówka. Starsi mogą spróbować sił na wulkanie wspinaczkowym ze zjeżdżalnią, a całą rodziną parowej oglądać lądowanie na księżycu (kino w kuli 360 stopni).

W innej części miasteczka zbudowano wioskę indiańską w której można poduczyć się strzelania z łuku czy rzucania tomahawkiem, dalej kolejkę wąskotorową (jeszcze nie gotowa), mnóstwo gier i zabaw zręcznościowych na stołach drewnianych na świeżym powietrzu oraz ciekawy park linowy dla dzieci od 3 lat.

Dla nieco starszych polecam tajemnicze podziemie 5D (jazda w podziemiu wagonikiem w symulatorze 5d) oraz sztolnię straszydeł - dla sprawdzenia odwagi, a dla całej rodzinki ciekawy i króciutki rajd w kinie 5 D. Zaraz obok rozpoczyna się część z lunaparkiem. Największy diabelski młyn w tej okolicy uniesie cię kilka metrów w górę dyliżansem....można także pokręcić się w beczkach whisky czy zaszaleć w karuzeli trapera. Z mniej dzikich lunaparkowych karuzel wymienić można jazdę na segwayu czy family coaster.  Nowością jest także batyskaf, na który obowiązuje dodatkowo płatny bilet, to coś w rodzaju symulatora podwodnego rejsu.
W tej części mieści się także mini zoo oraz stadnina koników, gdzie czasem odbywają się pokazy jazdy kaskaderskiej.

Głód można zaspokoić na kilka sposobów - szybki grill, elegancka restauracja czy popcorn lub lody z budki.
Bilety wstępu wprawdzie troszkę kosztują (choć często pojawiają się tez na grouponie i parkach atrakcji) ale za to obejmują niemal wszystkie atrakcje (dodatkowo płatne: batyskaf i segway).

Zdecydowanie polecam na dzień pełen atrakcji dla całej rodziny.


Spory parking raczej zapewnia miejsce, a pobliski hotel oferuje noclegi na wypadek gdybyśmy nazajutrz znów zapragnęli pogwiazdorzyć z szeryfem :-)



piątek, 12 maja 2017

Bajkowy zamek i futurystyczne roboty - Opolszczyzna kusi...


Kolejna jednodniowa wycieczka, którą mogę polecić dla całej rodziny, zakochanych par czy też po prostu ludzi ciekawych świata wiedzie do wsi Moszna na Opolszczyźnie przez ulicę Zamkową.
Bajkowy niemal zamek zachwyci nawet najbardziej wymagających turystów, a ogromny i uroczy obszar ogrodu pałacowego ucieszy miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku.
Zamek można zwiedzać z przewodnikiem, a wejścia odbywają się w weekendy i święta co 15 minut. Koszt biletu na komnaty to około 10-12 zł, dodatkowo dokupić można zwiedzanie wież zamkowych za kilka złotych lub ogrodów.

Zwiedzanie komnat trwa około 45 minut, a wież około 30 minut. Przewodnik, przynajmniej, ten który trafił się nam jakoś nie koniecznie potrafił porwać słuchaczy opowiadanymi historiami, aczkolwiek mam wrażenie, że po prostu śpieszył się, by zdążyć przed kolejną grupą.
Historia zamku nie jest znowu taka długa, bowiem powstał on w XVIII w -tj. jego środkowa część. Dwa potężne skrzydła i wysoka wieża powstały póżniej po 1900r.,  za czasów rodziny von Tiele - Winckler z Miechowic, która posiadając mnóstwo kopalń i hut  (min. Tarnowskie Góry, Katowice) miała środki na tak okazałą rozbudowę (365 pomieszczeń i 99 wież!). Ród ten władał zamkiem aż do końca II wojny światowej, kiedy to rodzina musiała uciekać z zamku zabierając wedle podań tylko 2 walizki. Przed nadejściem armii czerwonej zamek złupili tutejsi mieszkańcy, resztę zniszczeń i rubieży dopełniła armia oswobodzicieli.
W każdym razie na szczycie wieży z okna radośnie macha do nas przemiły kościotrup, a w zamku znajduje się wiele tajemniczych przejść i pomieszczeń.
Możliwe jest także zwiedzanie ekstremalne, obejmujące te tajemne miejsca (łącznie z kryptą...)których w zwykłym trybie zwiedzania nie zobaczymy - to już jednak na specjalne zamówienie, a czas zwiedzania to około 1,5h-2h.
Jeśli pogoda dopisze polecam korzystanie z uroków parku urządzonego na styl angielski, gdzie w kwietniu i maju kwitną azalie, rododendrony, gdzie rośnie kilka potężnych i starych drzew oznaczonych jako pomnik przyrody. Warto zabrać koc i może małe co nieco, aby odpocząć i posilić się w cieniu olbrzymów. Wielu turystów zaopatrzonych np. w rakietki do badmintona czy piłkę aktywnie korzysta z parkowej murawy.
Trasa parkowego spacerku wiedzie przez zabytkową bramę z lwami do starego rodzinnego cmentarza rodu. Po drodze - na ścieżkach rozmieszczono sportowe stanowiska do sprawdzenia swoich umiejętności z opisem zadań.
Z boku zamku niedawno wzniesiono ciekawy plac zabaw dla dzieci nawiązujący do motywów zamku. Zazwyczaj w weekendy, sezon wakacyjny czy inne święta rozkładają się tutaj także dmuchańce, zorbing, kulki i inni naciągacze.


Po wyjściu z włości zamkowych po prawej stronie mieści się budynek dawnej stajni zamkowej hrabiego, gdzie obecnie znajduje się czynna stadnina koni, kawiarnia i bodajże mini zoo.
Cały trakt wiodący z parkingu do zamku obsadzony jest kramikami, na których można kupić dosłownie wszystko.
Restauracja zamkowa posadowiona w samym sercu zamku, w najbardziej okazałej sali serwuje pyszne dania, choć nie na każdą kieszeń. W drugim skrzydle zamku działa hotel, gdzie np. można spędzić romantyczną noc poślubną w apartamencie nowożeńców.





Wracając z zamku przejechaliśmy przez Łącznik (ul. Stawowa 15), w których w niepozornym budynku (garażu ?)  znajduje się fabryka robotów. Wystawa jest jednak bardzo ciekawa, zwłaszcza dla fanów TRANSFORMERSÓW. Wystawcą jest sam ich twórca, który bardzo ciekawie opowiada o procesie ich tworzenia. Np. robot Trzmiel powstawał około 720 godzin i waży blisko 480 kg. Niektóre roboty poruszają się. Na wystawie spotkać można także nowoczesnego tańczącego robota, Wallego, Minionki czy figury wykonane z części samochodowych. Wbrew małej powierzchni wystawy można spędzić tam sporo czasu.












wtorek, 2 maja 2017

Długi weekend w okolicach Ostravy

serce smoka
W tym roku jakoś nie było czasu by pomyśleć nad wcześniejszym zarezerwowaniem noclegu na długi weekend majowy. Pogodę zresztą też nie specjalną zapowiadali, zatem ciśnienia nie było.

jaskinia piratów
W ostatniej chwili postanowiliśmy jednak wyjechać. Ponieważ nasi południowi sąsiedzi nie mają aż tak długiego weekendu (obchodzą tylko 1 maja jako święto) szybko (booking.com) udało się zarezerwować nocleg w pobliżu Ostravy.


W pierwszym dniu pobytu pogoda nas nie rozpieszczała, więc wybraliśmy dla dzieci atrakcje pod dachem.
Muzeum zabawek (Muzeum Hracek)znajdujące się  tuż przy rynku, na 2 piętrze C.H. LASO okazało się bardzo interesujące. Wystawa obejmuje jakby trzy etapy: od zabawek najdawniejszych, drewnianych i metalowych przez socjalistyczne (wiele zabawek z mojego dzieciństwa) po obecne, skupione głównie wokół zabawek z serii Disneya. Niektórymi zabawkami dzieci mogły się pobawić, inne były w gablotkach za szkłem. Część eksponatów jest ruchoma (np. kolejka linowa, pociąg). Nie mogło zabraknąć oczywiście rodzimego Krecika. Na tym poziomie Centrum oferuje od razu małą bawialnio-kawiarnię oraz bistro, tak, że można odpocząć lub coś przekąsić. Dalej szlak prowadził do "Piwnicy Straszydeł" (sklep ze strasydlami)  umiejscowionej w sąsiedztwie zamku. Jaskinia okazała się bardzo przyjemnym miejscem. Najpierw - ponieważ musieliśmy chwilkę czekać, aż wyjdzie poprzednia grupa - w poczekalni pograliśmy w świetne magnetyczne "piłkarzyki" i hokey, a mniejsi turyści mogli poukładać puzzle lub porysować. Na ścianach nie zabrakło czarownic i innych straszydeł, dających przedsmak tego, co zobaczymy. Poziom strachów dostosowany jest do małych dzieci. W piwnicy możemy wejść do wnętrza smoka przez jego paszczę i zobaczyć smocze serce. Czeka nas przeprawa przez ciemny las, w którym zły wilk czeka na nas z otwartą paszczą, a także odwiedziny w jaskini piratów i skrzatów podziemnych "skrabków". Wszystkie straszydła są zrobione ręcznie.

Następny dzień upłynął nam cały w DOV. Tym razem zwiedziliśmy Świat Techniki. Trzy piętra pełne ciekawostek i dodatkowo kino 3 D oraz Świat Dzieci - zajęły nam łącznie blisko 9 godzin licząc z posiłkiem w bistro.
To co w takich muzeach kocham najbardziej to fakt, ze wszystko nie tylko można, ale w zasadzie trzeba dotknąć, poruszać, uruchomić, sprawdzić jak działa i co z tego powstanie. Jesteśmy raczej odkrywcami i takie doświadczalne zwiedzanie nam pasuje. Chłopcy mogli poznać zagadaki świata techniki oraz dowiedzieć się na jakich zasadach powstają najczęstsze zjawiska w przyrodzie. Działy tematyczne obejmują doświadczenia ze światłem, dźwiękiem, falami magnetycznymi, elektryką, dalej możemy dowiedzieć się niesamowitych rzeczy o zwierzęcym i roślinnym świecie, a także o nas samych. Dominik chętnie wystrzelił rakietę, zwiedził wnętrze ziemi, czy poznał proces powstawania huraganów.
W kinie 3 D zobaczyć można wiele ciekawostek o zwierzętach czy kosmosie (filmiki do wyboru). Bilet pozwala na całodzienne zwiedzanie, zatem sami decydujemy jak długo chcemy poznawać dane

działy i wykonywać doświadczenia.

Najlepszym jednak  miejscem według naszych dzieci był ostatni dodatkowy dział- Świat Dzieci.

Wejście tam jest ograniczone czasem (około 2h) i dodatkowo płatne. Dzieci mogą spędzić tam czas bawiąc się, ale i ucząc zarazem. Mogą np. pobawić się w prawdziwych budowniczych na placu budowy budując za pomocą gąbkowych cegieł i dźwigu operowanego na korbę dwupiętrowy dom.
Mogą także naprawić auto w warsztacie samochodowym, czy poznać tajniki prowadzenia farmy poprzez dojenie sztucznej krowy, karmienie zwierząt gospodarskich odpowiednimi karmami czy zbiory płodów rolnych z mini pola i drzewek owocowych.
Dziewczynki najchętniej opanowywały stanowiska "sklep" z prawdziwą kasą, wagą i prawie prawdziwymi produktami,  "lekarz" z pacjentem, na którym można było przeprowadzać skomplikowane operacje i "teatr"z ogromem strojów.
Fajna była także sala akustyczna z instrumentami, gdzie Staś wyżywał się na perkusji oraz mała kopalnia z wyciągiem i węglem oraz  znajdujący się w jej wnętrzu labirynt.








Dla odważnych znajduje się tutaj ścieżka bajkowych legend w ciemnym, zaczarowanym lesie, gdzie tajemnicze postacie podpowiadają zaklęcia czy zdradzają tajniki magii.
Staś zdecydowanie najwięcej czasu spędził w piaskownicy z dwiema ogromnymi sterowanymi ręcznie koparkami, a następnie bawił się tamamii armatkami wodnymi w wodnym dziale i bawił się samochodami w mini miasteczku.
Naprawdę świetna zabawa na cały dzień, za stosunkowo nie wielką cenę. (bilet wstępu na wszystkie atrakcje dla 4 osób niewiele ponad 100 zł).


Kolejny dzień przywitał nas już zdecydowanie lepszą pogodą, słoneczko wstało równo z nami i zapraszało do spędzenia dnia na świeżym powietrzu. Bardzo blisko granicy - w Bohuminie - znajduje się bezpłatny Hobby Park, w którym można świetnie spędzić aktywnie i ciekawie dzień. Dla najmłodszych turystów przewidziano mini zoo, w którym można karmić kurki, kozy (do zagrody można wejść) alpaki i świnki morskie. Królem jest tu oczywiście puszący dumnie ogon paw królewski oraz jego kuzyni. Dzieciaki mogą poznać także ptactwo gospodarskie. Dalej znajduje się bardzo bezpieczny park linowy (Mougli stezka) dla dzieci od lat 3. Staś jednak bardzo chciał pójść i dzielny tata przeszedł z nim niższy poziom (wielu dorosłych wchodziło razem z dziećmi - i jest to dozwolone). Dominik świetnie sobie radził nawet na najwyższych poziomach. Wokół rozpościera się dość duży plac zabaw z bardzo oryginalnymi sprzętami, np. wieloosobową huśtawką na pniu, wodnym placu zabaw (z góry pompuje się wodę i można z piasku budować tamy, jeziorka itp.) małymi przeszkodami sprawnościowymi na linach itd. Dla rodziców również przewidziano ciekawą formę aktywności na siłowni. Po wysiłku można zjeść np. kiełbaskę z grilla zrobioną samodzielnie (są specjalne stanowiska) lub kupioną w małej gastronomii obok.
Jeśli zabierzesz dziecku rowerek może ono poćwiczyć przepisy ruchu drogowego na specjalnym rowerowym placyku. Wokół dróżek rozstawiono tam znaki drogowe, sygnalizację świetlną a nawet szlaban kolejowy (!) i wszystko sprawnie działa. Dzieci uczą się w praktyce o pierwszeństwie na drodze, zachowaniu na przejściu dla pieszych czy przejeździe kolejowym. Super sprawa, szkoda że nie mieliśmy rowerów.
Ryneczek w Bohuminie jest dość nietypowym prostokątem z interesującą fontanną upamiętniającą zbieg Olzy i Odry, jaki ma miejsce właśnie w tym mieście. Warto także zajrzeć na tutejszy dworzec kolejowy będący naprawdę ważnym i dużym węzłem komunikacyjnym, na którym często można spotkać międzynarodowe pociągi jak np. pendolino.
Na gorszą pogodę zaprasza tutejszy aquapark, jeden z największych w okręgu.
Jak widać zaledwie kilka kilometrów od granicy można świetnie spędzić dzień z rodziną, nawet bez wyjeżdżania na nocleg (dla osób z np. wo. śląskiego).