Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 lipca 2016

BUDAPESZT na weekend ?

Wprawdzie z Gliwic do Budapesztu jest około 5 h drogi, ale wyjeżdżając wcześnie w sobotę możemy dotrzeć tam przed południem, zarezerwować jeden nocleg i wyjechać późnym popołudniem w niedzielę, by już wieczór spędzić we własnym fotelu i odpocząć przed nowym tygodniem.

My wprawdzie zwiedziliśmy Budapeszt wracając znad Balatonu, ale myślę, że dla dobrych organizatorów zwiedzenie głównych zabytków tego miasta jest możliwe w dwa dni. Kwestia dobrego rozplanowania.
Baszta Rybacka
 Nasz plan był prosty: w pierwszy dzień prawa strona Dunaju, w drugi - lewa. Natomiast w piątek (bo przyjechaliśmy po południu w piątek) odbyło się zwiedzanie: "Budapeszt by night" :-) Nocne zwiedzanie zaczęło się od nieczynnego dla samochodów mostu…hmmm nazwy nie pamiętam, ale to 2 mosty przed łańcuchowym. To co nas urzekło to młodzi ludzie wchodzący na jego  przęsła niemal na samą górę, którzy siedzieli tam i popijali wino mając idealny widok na oświetloną stolicę. Było to możliwe dzięki bardzo sporej ich szerokości (przęseł).

wesele na statku
 Kiedy staliśmy na moście wynurzył się spod niego ogromny statek na pokładzie którego właśnie odbywało się przyjęcie weselne. Wiwatom nie było końca! Najlepszy widok zaczyna się, gdy mosty zostają oświetlone. Statki pływające po Dunaju najczęściej także były pięknie oświetlone, zresztą połowa z nich to pływające restauracje lub dyskoteki. W każdym razie Budapeszt nie śpi do rana, a życie tętni….
widok z baszty
Parlament

Nocleg proponujemy znaleźć wcześniej przez Internet np. na booking.com. Przyjaciółka znalazła świetną miejscówkę w samym środku miasta za bardzo rozsądne pieniądze (ok. 30 zł za noc od osoby) Okazało się ze "City Hostel" to w roku szkolnym akademik (hihi) ale jak na jedną noc daliśmy radę zaznaczając jednak, że koniecznie chcemy pokoje z łazienką.

Dzień pierwszy: Rozpoczęliśmy zwiedzanie od zabytkowej Hali Targowej znajdującej się zaledwie 600 m od hostelu. Można kupić tam wszelakie specyfiki węgierskie: od pikantnego salami, które moim zdaniem jest o niebo lepsze od tego w naszych sklepach, po pikantne pasty paprykowe, które mój syn zjada na raz…. a już dosłownie wszędzie wiszą ogromy suszonych papryczek na sznurkach. Oczywiście hitem jest bardzo wiele gotowych zestawów na prezenty. Na drugiej kondygnacji hali można co nieco przekąsić aczkolwiek najtaniej nie jest.
wagoniki wjeżdżające na zamkowe wzgórze
Katedra św. Stefana

Budapeszt by night
W ogóle mieliśmy wszyscy wrażenie, że dla Węgrów stołowanie się w restauracjach jest jeszcze swego rodzaju luksusem, a miejsca te są głównie domeną turystów i napływowych i to pod ich portfele są podporządkowane ceny w menu.

Kolejną atrakcją w naszym planie była Katedra św. Stefana. Naprawdę piękna budowla, trafiliśmy akurat na msze i mieliśmy okazję przekonać się o bardzo dobrej akustyce tego miejsca. Dodatkowo zwiedzać za niewielką opłatą udostępniono wieżę kościelną, z której rozpościera się piękny widok na stolicę.
kościół św. Mateusza

W sąsiedztwie katedry polecam zahaczyć o budynek Opery. Istnieje możliwość zwiedzania go w środku, jednak moim zdaniem niekoniecznie warte swojej ceny.

Oczywiście perłą w koronie jest budynek Parlamentu - przepiękny, monumentalny reprezentant Budapesztu. Najcudowniej widać go z drugiego brzegu i to w nocy, kiedy jest genialnie oświetlony. Akurat trafiliśmy na zmianę warty przy pomniku, ciekawe spostrzeżenia przyjaciół: węgierscy żołnierze maszerują inaczej niż nasi czy angielscy….

Drugi dzień: na pierwszy ogień zamek królewski. Można dotrzeć do niego dwiema trasami. Osobiście polecam wjazd pod górę tradycyjną kolejką linową. Sama kolejka jest zjawiskiem samym w sobie, oto przy jednej z najruchliwszych tras znajdujemy stację kolejki z oszklonymi wagonikami jak np. u nas w górach. W nocy cała trasa kolejki jest oświetlona co robi jeszcze większe wrażenie. Z dołu można także bezpłatnie wspiąć się schodkami. Natomiast dojeżdżając autem od góry znajdujemy łatwiejsze wejście, ale i bez dodatkowych atrakcji. Sam zamek - jak stwierdziliśmy - wygląda lepiej z daleka i na zdjęciach niż z bliska, zwłaszcza okna są dość zaniedbane. Z bliska widać jednak, iż sama bryła zamku jest dość typowa, a budynek to kilkupiętrowy prostokąt z  dość ciekawym zadaszeniem. Przyznam się bez bicia, że nie zwiedzaliśmy środka, szkoda nam było czasu. Jedno jest pewne - widoki z tego wzgórza są przecudowne, a zdjęcia bezcenne.

Kolejnymi punktami programu były: Baszta Rybacka i Kościół Św. Mateusza położone rzut beretem od zamku. Ww. kościół architekturą łudząco przypomina styl Sagrady Familii Gaudiego, choć zapewne stanowi jej namiastkę. Największe wrażenie robiła na mnie wspomniana baszta. Mury na szczycie wzgórza połączone schodkami i bajkowymi niemal wieżyczkami, a wszystko to wygląda jak nierealna budowla z piasku. Widok z baszty zapiera dech w piersiach.

Punktem końcowym uczyniliśmy historyczną Cytadelę, której pomnik wolności widoczny jest niemal z każdego miejsca stolicy.

Oczywiście Budapeszt oferuje znacznie więcej, my ograniczyliśmy się do czołowych zabytków. Dla mniej lubiących się męczyć proponujemy skorzystać z wszechobecnych tam busików z odkrytym dachem tzw. city tour, również w języku polskim. Jest to objazdowe zwiedzanie głównych zabytków Budapesztu. W cenie biletu przewodnik opowiada ich historię, z tego co wiedziałam również robią przystanki przy głównych atrakcjach jednak nie na długo, chyba tylko na zdjęcia.

Zmęczeni ale zadowoleni i pełni wrażeń wróciliśmy do domu, oczywiście poza kierowcą reszta padła w drodze….hihi.








3 komentarze:

  1. Przyznać muszę,ze zdjęcia i opis zachęcają do zwiedzania. Będziemy musieli w któryś weekend skorzystać i sie wybrac. Czy booking.com jest bezpieczny? Nie mieliście problemu z rezerwacją?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele razy już korzystaliśmy i nie było żadnego problemu zarówno w kraju jak i zagranicą.

    OdpowiedzUsuń