![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDOy2ETbjT58tS9H_ytufOHuauiAKtXxaKLkuSErsx2924Vx-Vpu1X1YBLe8ZHg6t4BBVcUmwKh8qMrAKVjU3V4Vc5xpgQfvxswsrnmHIR-ziGnZtr1DnKAEXx8hBjSBbLpvLHK6BSeVth/s320/20161008_144813.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCmDQyc0dCQEea2ajT0e2lyCzpTk9mPnpA2GoQk4583z4VablekAE-TXbvjCwcykxY-ua5W2Fj17FJz1XfcKuKy_OeZrbL1eLMtWzB1ODE8tC-c-ciprPz2Zy_8uVYs8jfHzqRXAL3SE7G/s320/20161008_144609.jpg)
Tym razem wyprawa naszej rodzinki obrała nowy kierunek: Żory. Większość ludzi kojarzy to miejsce z rekreacją pod tytułem TWIN PIGS - miasteczko westernowe. Jednak w chłodnym okresie roku, który niestety już czas przywitać bardziej przemawiało do nas coś cieplejszego: Muzeum Ognia.
Sama fasada budynku wykonana została w taki sposób, aby po zmroku dzięki właściwemu jej oświetleniu przypominała barwy ognia. Jest to doskonale widoczne zwłaszcza z trasy - wiślanki.
Muzeum jest dość przyjazne rodzinom, honoruje bowiem kartę dużej rodziny dając odczuwalne zniżki za bilet (30%) . Ceny biletów określam jako średnie, jednak bilet rodzinny 2 plus 2 wygląda całkiem dobrze.
Obiekt posiada także szatnię, zatem nie trzeba tułać się z wierzchnim odzieniem. Brak natomiast jakiegokolwiek punktu gastronomicznego, jednak muzeum zwiedza się jakieś 1,5 - 2 godziny, więc może uda się nie zgłodnieć, jakieś napoje można zakupić w kasie, a kawę w automacie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6XMM98ii5tqEWI78GgB5da3ic1Kz4i8Mm2RZ3D_uN-M8mx8KQ6WomaivafOsKe_L379C8nulZosNALb5332M9R7a5_DIe6J318NgEQVCxHeYX0nPpIEb3a0n7XLzMjPHr6Vh1RjYfZ0yZ/s320/20161008_145756.jpg)
Przy zakupie biletów otrzymamy "test wiedzy" - zestaw pytań, na które podczas zwiedzania należy poszukiwać odpowiedzi. Moim zdaniem świetny pomysł, bowiem zachęca to do przeczytania wszystkich opisów w celu wywiązania się z zadania, zwłaszcza, iż nie da się "ściągać", bowiem każda wydawana rodzinie karta zawiera inne pytania.
Zwiedzanie rozpoczyna salka kinowa, w której zobaczymy projekcję dość interesującego filmu pilotażowego, w którym swoją opowieść o Żorach snuje dziadek głównego "bohatera". Jest to też świetny pomysł na autopromocję miasteczka.
Kolejnym etapem jest kilka sal pod pierwszym poziomem, wszystkie zachowane w klimacie ciemności i ciepłych czerwono-żółtych barw.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuhvR_fgoLUbB3-1-kibnwhPNIUHZWB4QR-KZI-kv6R236hTol0hTUv7pD5Au1Mt8lwbGMhxABQ6GI2HJaEBaNWNggHQ3P92kNtFIvDCIrH_h4C4WmQ0viL6uw8UAIm2n9xpu4nFUYg3Gc/s280/20161008_150124.jpg)
Pierwsza z sal wystawowych opowiada historię oswojenia ognia przez człowieka pierwotnego oraz jak zmieniało się jego życie w miarę nowych zastosowań tego żywiołu. Można spróbowac wirtualnie wykrzesać iskry z krzesiwa i pirytu doprowadzając do rozpalenia ognia. Następnie poznajemy historię wykorzystania ognia w celach wojennych, przemysłowych i naukowych.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirED8PgWjZniPSsA9PngjDV96d8M3czgxai3TTuPHCXRepEaMD_LR2-JnUeKPe9cfFeSXiziuMPzKkna_I6L4Fw9mGV6E0UfMpaKA2X8JGLit6OCKUsXL17Inf5Lq90-1MGDU1P4FjeOYn/s280/20161008_150511.jpg)
Kolejny etap zwiedzania uświadamia nam jak niebezpieczny potrafi być ogień jeśli wymknie się spod kontroli. Poznajemy najgłośniejsze pożary w historii, a także sposoby właściwego reagowania na różne rodzaje pożaru. To ostatnie możliwe jest dzięki multimedialnemu quizowi, w którym musimy wybrać sposób ugaszenia przedstawionego pożaru.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhszSozOHzotq1GBgX27AAdSgzcXqZVECZ6qkswlbUMBfSPlNhBHpLYsAnVYf9dYNdOMKh9zYGr4Rbbr8dxrdOOlRw7EidVaOpHwKhbVGQihSuvo6VRJx4CJXqcQs82GuLTjTt89pX2BvAj/s320/20161008_155227.jpg)
Aby przejść do następnej salki musimy pokonać "ścianę ognia" - a w zasadzie mgiełki wodnej, która odpowiednio podświetlona może imitować płomienie. Tą część moje dzieciaki zdecydowanie najbardziej polubiły.
W bocznej odnodze tej salki posadowiono konstrukcję zbiorników wodnych i kilku schematów biegnących od nich rur. Zadaniem śmiałków jest pootwieranie zaworów w taki sposób, aby doprowadzić wodę do źródła ognia i ugasić szalejący pożar. To było dość ciekawe choć niełatwe zadanko.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHKTx-OPJRvx6PeseRvLuOUmZPw7pwdakRYcn2VdlqkptshVgYM2ttxeVBjjXFjZTPL22ts8AzOTTHFw2IIbEcG3fmSBDBl07vzAoNJIkjMUPYDRXGsMrlzJzae8ihx5TUSqZPdzfuNeqx/s280/20161008_163225.jpg)
Kolejna salka wygląda jak laboratorium naukowe. Kilka stanowisk doświadczalnych pozwala nie tylko przekonać się, że temperatura aluminium czy stali wcale nie jest niższa od temperatury papieru czy np. drewna. a odczuwalna ręką różnica w temperaturze tych materiałów wynika wyłącznie z ich właściwości kumulacyjnych (pomiar pirometrem wykazuje iż każdy z nich ma temperaturę otoczenia).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxUGQi6Zg8R7c-0IOigv5vLdoyK-5XMVGZMec1Pgc_-t0L9BwVryx37_ZEfQiDHKv9UyPznPZ1wHNRN2BtSsOKYcov0Buo3mIAiVAltiZJ1TBTMZVR9YNI8qjO5jG-EnDwCrtvUigen1XQ/s280/20161008_163510.jpg)
Zaskakujące wyniki uzyskacie też w wyniku doświadczeń z profesorem Pożogą w zakresie badania temperatur zapalenia i samozapłonu różnych substancji. Można także wykonać sobie pamiątkowe zdjęcie "termiczne" i wysłać na maila. W tej sali poznamy również największe zdobycze i wynalazki osiągnięte dzięki spalaniu, lub też ugotujemy wodę w temperaturze pokojowej.
Przy wyjściu można posłuchać ognistych przebojów i sprawdzić poprawność rozwiązań - ale uwaga, jeśli się nie przyłożysz możesz rozgniewać Żorka….
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYEv98MyKCIX7P97rmwwISmwC5UDsDZuq3eornPfyAGOsrsImdnPAUChRkCeSONfyLnCla9hII69ZnRHJRAGqFjABYYYUXDYrz1C0ffdaURUXjhvSrNAv2KWTBfuGT9IAdKA-q2HgSZm4e/s280/20161008_163513.jpg)
Zbadaliśmy również ryneczek tego czczącego ogień miasteczka. W czasie pogody musi tu być bardzo przyjemnie - ładna fontanna, wiszące ławeczki oraz ciekawe leżaki wykonane z gumowej siatki zapewne umilą wypoczynek lub czytanie lektur.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKX1sh96KouAzdcD2peiqSkRV41qI_zQslFUDQOOyeC0LcNsXZwgOcpTxUlCwYVKjOrcBaHwDeW3E1W5xPHGS6cp2lBvd1e4-VcyDoR0rQa5jQyQ_TneGfgdgZ6mddY0TozWgzH9c4wAWY/s320/20161008_164842.jpg)
Obiadek polecono nam zjeść we włoskiej restauracji na ryneczku. Zupa pomidorowa pierwsza klasa, oddaje smak soczystych pomidorów z nutką chilli. Cebulowa też niezła, pasty - obłęd, dało się wyczuć prawdziwie włoskie składniki, a pizza inna niż dotychczas przez nas pożarte, a trochę ich było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz