niedziela, 2 września 2018

Poznajemy ścianę wschodnią

Tym razem na wyprawę wyruszyli najstarsi członkowie naszej rodziny, bowiem pomysł dotyczył trzydniowej wyprawy na motorze wzdłuż ściany wschodniej. Tempo zwiedzania było zawrotne, z najmłodszymi członkami rodziny potrzebowalibyśmy o kilka dni więcej.
Pierwszy przystanek miał miejsce w Pacanowie. Trzeba było zbadać miejsce, gdzie kozy podkuwają...Miasto Koziołka Matołka to atrakcja raczej dla dzieci. Centrum Bajek mieszczące się w ciekawym budynku otoczonym tęczą, oferuje nam kino, bawialnię, plac zabaw, księgarnię oraz mnóstwo figur i motywów nawiązujących do naszych rodzimych projekcji bajkowych. Kolejnym punktem na mapie naszych globtroterów był Sandomierz. To miasto urzekło chłopaków piękną starówką. Na ryneczku kilka pojazdów stylizowanych na oldsmobile oferowało zwiedzanie miasta. Chłopaki chętnie skorzystali, zwłaszcza, że przewodnik dostarczył mnóstwa ciekawych informacji. Zwiedzanie podziemi Sandomierza pozwala poznać legendę bohaterskiej Haliny, która uratowała miasto przed najazdem Tatarów, którzy szczególnie mocno dali się we znaki mieszkańcom tego regionu przez lata. Miasto robi niesamowite wrażenie z uwagi na swoje położenie na wzgórzu. Charakterystycznym jego punktem jest średniowieczny Zamek Królewski. Jego burzliwa historia była powodem konieczności jego ciągłej odbudowy. Spacer wąwozem św. Jadwigi, zwanym wąwozem korzeni był świetnym obiektem zdjęć, bowiem rosnące tu drzewa mają niemal odkryte korzenie tworzące ciekawe formy na około 10 metrowych ścianach wąwozu. Miasto kojarzy się również z serialem "Ojciec Mateusz".
Jadąc dalej na wschód pognali nasi mężczyźni do Kazimierza Dolnego. Przepiękny zamek górujący nad miastem, cudnie podświetlony nocą,  klimatyczny ryneczek oraz zabytkowe kamieniczki oraz baszta pozwalają niemal przenieść się w dawne czasy. Wspaniały widok na miasto jest z Góry 3 Krzyży. Kazimierz kusi i narciarzy stacją narciarską. Pierwszy nocleg po intensywnym dniu i wielu przejechanych kilometrach...uff.
Wcześnie rano wyruszyli do Kozłówki by zobaczyć posiadłość rodziny Zamoyskich, o dziwo nie została zniszczona ani zgrabiona ani przez Niemców, ani prze Rosjan podczas wojen. Przepych i innowacyjność wyposażenia pałacu szokuje. Od 1799r. posiadłość tę posiadała nieprzerwanie rodzina Zamoyskich. Zwłaszcza Konstanty Zamoyski miał duży wkład w obecny wygląd posiadłości, gdyż wprowadził wiele wynalazków (min. toaleta z roku 1900 była wówczas najnowocześniejszą w całej Polsce, pianola, unowocześnienia kuchni, steper). Zachowały się oryginalne ramy obrazów ze złota, wspaniałe piece kaflowe a nawet pierwsze lodówki.  Idealnie utrzymany ogród (dba o niego 11 ogrodników) z ciekawymi kompozycjami umili spacer wokół posiadłości. Zdecydowanie to obowiązkowy punkt programu w tym regionie, naprawdę warto.
Kolejnym celem podróży było zwiedzanie jednego z najgrubszych dębów w Polsce - dębu zwanego "Bolko". Dąb ma około 650 lat, niemal 9 metrów w obwodzie i niemal 30 metrów wysokości. Dąb znajduje się przy granicy z Ukrainą we wsi Hniszów. Dąb z pewnością ciekawy, jednak odległość przebyta w celu jego zobaczenia była mimo wszystko zbyt duża. Zdecydowanie nieobowiązkowy punkt wycieczki.
Po kilku godzinach jazdy wschodnimi kresami w kierunku północnym, a potem wschodnim dotarliśmy do Białowieży - serca Puszczy Białowieskiej. Tu warto zostać przynajmniej pół dnia. Zdecydowanie polecam wizytę w ścisłym rezerwacie z przewodnikiem. Wprawdzie trwa ona około 4 godzin i można się zmęczyć kilkukilometrowym spacerem, jednak zdecydowanie warto. Przewodnik opisał nam tajemnice życia puszczy, zwłaszcza ciekawostki przyrodniczo-botaniczne. Poznaliśmy mnóstwo gatunków drzew, grzybów, owadów.
Można spotkać żubry, których jest obecnie w Puszczy co najmniej 753 (chłopakom się niestety nie udało ich zobaczyć "na dziko"). Wszędzie widać symbiozę zwierząt, drzew i grzybów. Podstawową różnicą pomiędzy puszczą a zwykłym lasem jest to, że w puszczy się nie sprząta (obumarłe drzewa same się rozkładają). Drzewa są przeważnie grube i bardzo wysokie - nawet ponad 50 metrów wysokości. Zdecydowanie warto poznać klimat Puszczy Białowieskiej! Chłopaki zwiedzili również pokazowy rezerwat żubrów. Jest to coś w rodzaju mini-zoo. Oprócz żubrów były tam też żubronie (krzyżówki żubrów z bydłem domowym), wilki, jelenie, łoś, konie polskie, dziki, sarny itd. Koszt zwiedzania rezerwatu 5-10 zł. Nie polecam natomiast zwiedzania tzw. "Miejsca Mocy", gdyż jest to zwykła niziutka wieża obserwacyjna w środku puszczy z rzekomo pozytywną energią.
Ponieważ chłopcy mieli tylko 3 dni na zwiedzenie wszystkich powyższych miejsc ostatni dzień (po zwiedzeniu Puszczy Białowieskiej) stanowił powrót do domu. Wrażenia jednak zostaną na długo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz